Krótko po Warszawie, pierwszy raz z cyfrówką.

 

Nie wszystkie wyprawy są dalekie, nie wszystkie nawet całodniowe. Nie ma tak dobrze. Dzień powszedni rowerzysty, takiego, jak ja, to dwie – trzy godziny po Warszawie. I to tej bliższej. Czasem w określonym celu a czasem... na poprawię humoru. Setki takich rundek, tysiące kilometrów i wiele opon startych na stołecznych brukach. Wśród zlewającej się w pamięci masy są takie rodzynki, które się wyróżniły. Oto pierwszy przykład, który mi przyszedł do głowy. Przejażdżka zapisała się tym, że była pierwszą w danym roku i co ważniejsze pierwszą udokumentowaną fotograficznie. Nie ma się co dziwić: właśnie kupiłem pierwszy aparat cyfrowy.

Tak więc pewnej środy, żeby jakoś przepędzić marazm i skorzystać z pięknej pogody ruszam na pierwszą wyprawę rowerową w roku, krótką i klasyczną. Ot ulicą Klimczaka do Świątyni Opatrzności. A potem na dawny Dworzec Południowy, by zobaczyć jak się ma zadaszenie po skradzionym swego czasu Dzwonie Pokoju.  Zrobiłem z tego  wówczas prezentację, zatytułowaną "Dwa dni w siodle czyli Nareszcie pierwszy fotoreportaż z wypraw (pod) warszawskich". Ten drugi dzień to wyprawa Zabierzki, Ponurzyca, Kalwaria Warszawa Po latach skorzystam z prezentacji...

Dwa dni w siodle 

czyli 

Nareszcie pierwszy fotoreportaż z wypraw (pod) warszawskich

część I

Piękna pogoda końcem marca - czas na rozpoczęcie sezonu. Na początek spokojna niegdyś i wyboista ul. Klimczaka. Jeździłem nią niegdyś do pracy w...

 

Teraz przy niej ruszyła ostatecznie historyczna budowa Świątyni Opatrzności

 

Dalej ciągle jeszcze są Dzikie Pola - podręczne tereny rowerowe, które wkrótce znikną pod wielkim placem budowy...

 

... Tak, jak zniknął Dzwon Pokoju.

Trzeba wracać i zbierać siły na jutrzejszą prawdziwą Wyprawę.

 

 

 

....Bardzo skromnie to wypadło, lecz miało być krótko po Warszawie. Ciąg dalszy fotoreportażu j.w.

 

Powrót
Back