V Rajd Weteranów Dwóch Kółek

Data: 13-15 czerwca 2003 r.

Baza: Bełdno

Uczestnicy: Bodzio, Bambik, Marian, Ja

Dzień 1 – Tylko autem na zakupy.

Dzień 2 – Bełdno – Kamionna wieś - Kamionna Góra- Rozdziele– Łopusze – Żegocina – Bełdno

Dzień 3 – Bełdno – Żegocina – Łopusze – Rajbrot –Bytomsko - Żegocina - Bełdno

 

To się odbyło tak. Najmniej liczna obsada -  jedziemy jednym samochodem. Jadę do Bodzia, tu się szybko sami pakujemy, czekamy na Bambika i Mariana i... z małym poślizgiem w drogę. Do Wojnicza straszeni burzami, dalej już nie. Jedziemy do Czchowa i jeszcze dalej do Żegociny w Beskidzie Wyspowym. Obfite zakupy głównie piwne i trafiamy do całkiem przyzwoitej bazy – Agrobelli w Bełdnie. Imprezujemy do późna i to jest integralny jak co roku punkt programu.

W sobotę rano wstaję nieco ogłuszony wczorajszym piwem i bez motywacji do jazdy ale trzeba ruszać. Nieco mataczymy z początkiem trasy i trafiamy na manowce lecz ostatecznie docieramy do uczciwej wsi Kamionna ze sklepem i piwem. 

Stamtąd już w górę, najpierw asfaltem, troszkę szutrem do lasu a dalej duktem w górę. Mnie rower uporczywie skrzypi ale i tak najraźniej drę pod górę, inni przez las prowadzą. Pierwsza polana widokowa i kolejne, parę postojów, narzekań na stromiznę (nie ma jej) i szczyt Kamionnej 802 m.n.p.m.

 Zjazdy wszystkim poprawiają humory a szczególnie przydrożna Bacówka z piwem. Po piwie szybki zjazd asfaltową główną drogą do Rozdziela skąd już z wyraźną niechęcią koledzy prowadzą za mną rowery w górę niebieskim szlakiem. 

Ja jadę ile mogę. Docieramy na paśmie góry Łopusze  do zielonego szlaku i decyzja zjazdu do Żegociny. Można by pociągnąć dalej ale uradzono, że już  starczy tego i w dół zielonym. Pyszny zjazd. 

A na dole do knajpy na żurek i nieco mozolny podjazd asfaltem do naszego Bełdna.

Kolejnego dnia jedziemy w górę tym szlakiem, którym wczoraj w dół – zielonym. Trochę ciężko, niektórzy prowadzili. Ale docieramy w komplecie do porzuconego wczoraj niebieskiego szlaku i nim nieco techniczna trasą przez niezauważalny szczyt góry Łopusze i techniczny zjazd do Rajbrotu. 

Piwko a jakże (ja nie bo kierowca) i już tylko asfaltem przez Żegocinę do stanicy. Obiad, pakowanie i w drogę. Jeszcze po drodze Mc Donald w Dębicy.

I jak było? Najbarwniej wyglądają wspomnienia i zdjęcia. Gorzej na żywo. Na mój gust za mało jazdy jak na tyle ceregieli.

 

Powrót
Back