Zabieżki, Ponurzyca, Kalwaria, Warszawa.

 

Uskuteczniłem wiele całodziennych, samotnych wypraw w okolice Warszawy. Z organizacyjnego, czy też logistycznego punktu widzenia, dzielą się na trzy grupy: 1. wyjazd i powrót rowerem. 2. wyjazd kolejką, powrót rowerem. 3. wyjazd i powrót kolejką z trasą rowerową w dalszych stronach. W miarę ujeżdżania okolicy i zataczania coraz większego kręgu wokół miasta tendencja jest ku wariantom 2 i 3. Jakoś nie lubię wyruszać rowerem a wracać kolejką.

Opisana niżej traska byłaby typowa, typu 2, gdyby nie to że pierwszy raz miałem cyfrówkę.

Pewnego dnia, końcem marca odłożyłem wszystko inne precz i wybrałem się na Prawdziwą Wyprawę Rowerową. I uwieczniłem ją, dla Marzenki głównie, ok. 40-toma fotografiami. Wczesnym rankiem pojechałem, jak to mam w zwyczaju, główną trasą rowerową i alejami Ujazdowskimi na Dworzec Powiśle a dalej do przystanku Zabieżki. To jedyna z aktualnej listy moich tras, która miała w planie powrót do domu bez użycia pociągu. Z Zabieżek dość prosto przez Ponurzycę i Podbiel w okolice, gdzie grasowali łowcy reniferów. Wszystko według przewodnika Wędrówki Mazowieckie, tylko pod włos. I jeszcze do Warszawic gdzie przy drewnianym kościółku nasze (moje i przewodnika) drogi się rozeszły. Przez wieś Ostrówek nad Wisłę i na most koło Góry Kalwarii. Na górę skarpy wdrapałem się pierwszy raz stromą brukowaną uliczką, której wcześniej nie znałem. A w miasteczku mała sesja fotograficzna, wszak cyfrowe zdjęcia nie kosztują. Spokojny powrót z wiatrem, przez pas wiosek na prawo od głównej szosy: coś tam Dworskie, Cieciszew, Obory, częściowo żółtym szlakiem. I Jeziorna z nowo odremontowaną papiernią. I już tylko dojazd do domu: koło parku w Powsinie wzdłuż lasu, dalej trasą rowerową. Pospieszne wgranie zdjęć na komputer, przygotowanie prezentacji, kąpiel i już twarde lądowanie – powrót do codzienności.

Poniższe zdjęcia i podpisy pochodzą ze zrobionej wówczas prezentacji, której początek jest na stronie Krótko po Warszawie, pierwszy raz z cyfrówką.

O Boże, jak mi się ta strona rozciągnęła... będzie się pewnie wgrywać z godzinę... Sorry!!!

 

Dwa dni w siodle 

czyli 

Nareszcie pierwszy fotoreportaż z wypraw (pod) warszawskich

część II

 

Kolejny dzień w siodle. Rankiem, jak zwykle do kolejki elektrycznej na dworcu Powiśle. Mam trochę czasu - można przejechać Wisłę mostem Poniatowskiego.

 

Przystanek Zabieżki - nareszcie koniec jazdy śmierdzącą kolejką. Dalej już tylko dwa kółka.

 

Ostatni rzut oka za siebie, na siedziby ludzkie...

 

...Nareszcie, zaraz zaczną się lasy...

 

Nie zawsze leśne drogi są tak dobre...

 

Rozstaje to zawsze wyzwanie, lepiej sprawdzić mapę...

 

Takie piaszczyste odcinki zwykle da się objechać bokiem...

 

Na horyzoncie znów cywilizacja w postaci wsi Ponurzyca...

 

Drugie śniadanko na suchym wrzosowisku między Ponurzycą a Podbielą.

 

W tej okolicy koczowali niegdyś łowcy reniferów - jakieś 12 tys lat temu - okolice Pękatki.

 

Jedna z setek kapliczek, w tle skład torfu, miejscowego "bogactwa"...

 

Trafia się i jakiś zabytek - XVIII-wieczny kościółek w Warszawicach, marny ale lepszy niż nic. Tu punkt zwrotny wyprawy - zaczynam zmierzać ku domowi.

 

Wieś Ostrówek, chyba nic tu ciekawego poza wiekową topolą...

 

Koło Ostrówka docieram do Wisły i mostu...

 

...Którym zmierzam ku Górze Kalwarii - wracam na Nasz brzeg i na znane tereny - od tej pory trasa to powtórka - nie ma co kreślić na mapie.

 

Parę rzutów oka na zawsze piękną Kalwarię: węzeł szlaków, w tle dawne hale targowe...

 

... Dom Piłata przerobiony na kościół...

 

...Dom sławnego cadyka Altera Magieta...

 

... dawny żydowski dom modlitwy...

 

Niedawno hasałem w tych lasach za Wisłą, a teraz ich nawet nie widać...

 

Okolice Wólki Dworskiej - dalej można wałem nadwiślańskim albo drogą - ja dziś drogą, żeby szybciej i łatwiej.

 

Droga przed Cieciszewem - to ciekawsze od nudnej asfaltówki.

 

Można jeszcze to i owo zobaczyć w okolicy - pomnik Powstańców Styczniowych.

 

Słynny niedostępny pałac w Oborach...

 

Rezerwat Łęgi Oborskie...

 

Nowa Stara Papiernia w Jeziornej...

 

Wystawili tu różne żelastwo...

 

... i machiny dziwne, pewnie papiernicze...

 

...ale i datę budowy zachowali.

 

Jeszcze pstryknięcie dawnego dworca kolejki wąskotorowej w Klarysewie!

 

I na horyzoncie pojawia się miasto Gargamela w Powsinie...

 

...Początek nudnawej drogi rowerowej...

 

Pałacowa. To już niedaleko. W dzień powszedni jest tu nawet spokojnie.

 

Pojawia się budowlana przeszkoda...

 

... i jeszcze jedna.

 

Różne dziwne maszyny poustawiali w tak spokojnym miejscu...

 

Krajobraz się zmienia, niedawno było tu pusto...

 

Mostek i apartamentowiec, znaczy Warszawa, zaczyna pachnieć domem...

 

Sobieskiego. To już naprawdę Warszawa. A wyprawa nie za długa, nie za krótka lecz w sam raz... C.d.n. Tylko kiedy?

 

   

Powrót
Back