W Internecie są wszystkie zdjęcia i wszystkiego. A najwięcej ludzi, zwierząt, roślin, krajobrazów i budowli. No i samochodów oczywiście. Jest tych zdjęć tyle że, nie ma potrzeby dokładać nowych. Skoro jednak jest aż tyle, to przecież nikomu nie powinno przeszkadzać, iż dołożę kilka, zmieszczą się! Ale po co cementownia? Tu pasuje moje ulubione powiedzenie. Wszystko jest dla ludzi, lecz nie wszystko dla wszystkich. Co dla jednych jest codziennością dla innych egzotyką. Co dla jednych nieciekawe dla innych fascynujące. Są na świecie różne cementownie i jest ONA. Moja CEMENTOWNIA, która jest zjawiskiem. Tak, jak statki ma duszę. Wierzę, że jest żywym potworem, wartym opisania w książce (sam kiedyś próbowałem). I teraz jej dedykuję tę skromną galerię. Zdjęcia jak zdjęcia. Powybierałem z archiwum co ciekawsze i tyle. Na ile to codzienne, na ile egzotyczne? Niech każdy sam oceni. Może z czasem coś dołożę. Osobiście uważam, że ktoś z polotem i dobrym sprzętem mógłby wiele więcej z tego tematu wyciągnąć.
Jasna strona
Na wszystko można patrzeć z wyobraźnią lub bez. Zależy, jak komu wygodniej. Bo ludzie są różni. Cementownia to fabryka. Fabryka jak fabryka. Psuje krajobraz, zaśmieca otoczenie. Jest niezbędna, jak domowe instalacje i jak tamte najlepiej byłoby ją zakryć, zatynkować, zamaskować. Lecz tego się zrobić nie da. Można co najwyżej zepchnąć ją na margines. Z dala od dużych miast, na pustkowie, gdzie nie kłuje w oczy. Tymczasem jest to fantastyczna kopalnia doznań estetycznych. Jak stacja kosmiczna czy ruiny zamku. Wyrasta nagle pośrodku pustyni czy dżungli i przytłacza swym majestatem wszystko dookoła.
Przyrost naturalny
Cementownia to królestwo szarości. Gdy jest nowa, to srebrzy się i mieni różnymi barwami, lecz kiedy na dobre ożyje, rozsyła dookoła szary cementowy kurz, który z czasem wszystko pokrywa, przysypuje. Z wiekiem przyrastają naturalnie warstwy. Czasem jak wulkaniczny pył wokół krateru, czasem jak słoje na pniu drzewa. Zacierają się kontury przedmiotów, tracą cechy ludzkich tworów. Najbardziej niezwykłe, że człowiek nadal tam jest i porusza się w dzikim, księżycowym krajobrazie niczym we własnym ogródku.
Ciemna strona
Cementownia z oddali zawsze wygląda majestatycznie. Czy w pełnym słońcu, czy zamglona. Góruje, jak Giewont nad Zakopanem i przytłacza. Może nawet czasem urzekać. Niestety. Przy bliższym poznaniu okazuje się tworem zwykłego człowieka, który swym niechlujnym, domowym obyczajom nadaje nieraz gigantyczny wymiar. Postronny obserwator staje wówczas oniemiały, gdy dane mu jest obserwować pole bitwy czy miejsce katastrofy, choć wie że, żadna wojna czy inny dramat miejsca tu nie miały.