Sylwester z Wampirem

 

Czy Sylwester może mieć coś więcej wspólnego z wyprawami poza okolicznościowym wyjazdem do górskiego kurortu, połączonego jeśli warunki pozwalają z jazdą na nartach? Jednak może...

Gdy komuś, jak nam, znudzą się trochę klasyczne imprezy z orkiestrą i barszczykiem po północy, to proszę bardzo. Pewnego roku zamiast szykować kreacje wyruszyliśmy w Beskidy. Przez parę dni wędrowaliśmy, jeździliśmy, zwiedzaliśmy.  Gdy zbliżała się „ta” północ to nie rozglądaliśmy się, komu by tu złożyć życzenia lecz wyszliśmy w mrok nocy i powitaliśmy Nowy Rok stojąc z kieliszkami na wzgórzu, małej polanie. Butelka szampana chłodziła się w śniegu a my podziwialiśmy sztuczne ognie w dolinie.
Było tak fantastycznie, że nasz nieco dziwaczny Sylwester wszedł na stałe do wyprawowego kalendarza.

 

Jedno z powitań Nowego Roku było, jak do tej pory najbardziej oryginalne. Założyliśmy bazę w Zagórzu. Blisko stąd do Sanoka, gdzie np. w muzeum na zamku jest duża kolekcja ikon i obrazów Beksińskiego. Blisko do Leska z jego synagogą i starym żydowskim cmentarzem. Jest w pobliżu Kamień Leski, oryginalna ściana skalna. Blisko do Załuża z ruinami średniowiecznego zamku i rozbitym schronem linii Mołotowa.

   

Lecz przede wszystkim w samym Zagórzu są słynne ruiny barokowego klasztoru. Jak się dopowie Marzenie, że w popularnej swego czasu grze planszowej „Polowanie na Wampira” tu właśnie była jego siedziba... to pomysł pójścia tam przed północą jest naprawdę emocjonujący.
Wokół ciemności. Tylko my i ruiny. Brak śniegu tego roku jeszcze pogłębiał mrok. Na szczęście odnowiona figura Matki Boskiej  na dziedzińcu dodawała nam otuchy. Wybiła północ – strzelił korek od szampana, wystrzeliły wokół sztuczne ognie. Wampir się przestraszył i nie pokazał. Wspomnienie jednak pozostało.

Ciekawe, czy wymyślimy jeszcze coś bardziej szokującego?

 

Powrót
Back