Mamy swój sposób spędzania urlopu, wypracowany i doskonalony przez lata. Zaspokaja on nasze nomadyczne, cygańskie potrzeby. Sprawia jednocześnie, że wszystkich miejsc, które odwiedziliśmy wyliczyć nie sposób. Zwłaszcza w Polsce. Nasz sposób polega na tym, by nie było sztywnych zasad i planów a jedynie wstępne założenia. Rzecz odbywa się tak. Im bardziej się nie możemy doczekać urlopu, im mocniej go wypatrujemy, tym wcześniej myślimy o trasie. Nie jest to sztywny plan a jedynie koncepcja, obrany kierunek. Jeśli czas pozwala gromadzimy materiały – głównie z internetu. Ta ogólna koncepcja jest zwykle następująca: trochę po Polsce, najlepiej tam, gdzie jeszcze nie byliśmy, trochę zagranicy i znów trochę po Polsce. Czas do urlopu mija zrazu powoli, potem coraz szybciej. Zaczyna się nerwowa atmosfera: czy służbowe perypetie czegoś nam tym razem nie popsują?
Nareszcie jest! Wieczór przed wyprawą. Pakujemy samochód: skrupulatnie, według listy – namioty, sprzęt turystyczny, zapasy i tak dalej. Nadchodzi blady świt. Dzień D, godzina W. Czyli wyjazdu. Jeszcze montujemy na aucie rowery i w drogę. Pierwszy dzień jest najdłuższy. Każdy kolejny, spędzony na kempingach i biwakach będzie wymagał zwijania obozu, porannej kawy. Nie będzie się nam udawało ruszyć przed 9. Ale pierwszy dzień, z domu zaczyna się bladym świtem.
Jedziemy, tu i tam przystajemy. Na chwilę, kilka godzin. Na dwa dni. Nigdy zbyt długo. Po co tak ciągle przystawać? By wejść do muzeum, kościoła, wdrapać się na ruiny zamku. Albo ubrać solidne buty i wyjść na jakąś górę. Czasem przesiąść się na rowery i na nich wyruszyć. Wszystkie chwyty dozwolone. Zdarza się zalec na plaży na parę godzin, lecz nieczęsto. W ten sposób poruszamy się pokrętną trasą przez Polskę aż uznajemy, że trzeba wyruszyć dalej i przekraczamy granicę. Całej Europy za jednym zamachem nie objedziemy. Trzeba się zdecydować na jakiś jeden ciekawy punkt, rejon. Nieraz wymaga to długiej jazdy, gdy jednak rozbijamy wreszcie obóz, to otwiera się przed nami wielki świat. Jak na dłoni. Kończy się zagraniczna eskapada ale nie urlop. Droga powrotna, zazwyczaj wielodniowa, jest równie pokrętna i bogata w krótkie popasy i dłuższe postoje. Niestety, urlop ma tylko trzy tygodnie w najlepszym przypadku, więc szybko się okazuje, że trzeba ścinać zakręty, pomijać niektóre miejsca, nie zatrzymywać się tu i tam, zostawiając coś na przyszłe lata. Żeby było jeszcze ciekawiej, o ile to w ogóle możliwe... jak grzyby w barszczu, trafiają się nam w tym lądowym rajdzie rejsy po wodzie: łódką, jachtem, stateczkiem.
Po urlopach pozostaje nam masa zdjęć: zamków, pałaców, kościołów, ruin, wież, bram i pomników. Sam nie wiem, co z tym zrobić.
A teraz opis jednej takiej urlopowej wyprawy, co prawie wszystko zawierała w sobie, jak trzeba. To zapis z oryginalnego dziennika podróży, może niezbyt strawny i przydługi ale wyprawa była długa! Jest też przemieszanie narratorów, bo raz wpisy robiłem ja, raz Marzena.
LATO
2002 r.
Dzień 1: Rzeszów – Wiślica – Racławice - Smoleń – Częstochowa
Dzień 2: Częstochowa – Bobolice – Mirów – Namysłów –Brzeg – Sulistrowice
Dzień 3: Sulistrowice – Głogów – Szprotawa – Żagań – Żary – Zgorzelec
Dzień 4: Zgorzelec – Niemcy – Holandia – Amsterdam
Dzień 5: Amsterdam na rowerze
Dzień 6: Floriada na rowerze
Dzień 7: Amsterdam na rowerze
Dzień 8: Amsterdam – Zevenhuzen. Na rowerze : Gouda
Dzień 9: Zoetermeer – Delft – Haga – Scheveningen, wszystko na rowerze
Dzień 10: Rotterdam na rowerze
Dzień 11: Nad brzeg morza, rowerem po tamie Delta, powrót przez Niemcy do Polski
Dzień 12: Kostrzyn – Rurka – Pyrzyce – Płoty – Rewal
Dzień 13: Na rowerach do Niechorza i Pogorzelicy, powrót kolejką do Trzęsacza
Dzień 14: Rewal – Gryfice – Karlino – Białogard – Świdwin – Swornegacie
Dzień 15: Park Narodowy Borów Tucholskich wokół jez. Charzykowskiego na rowerze
Dzień 16: Swornegacie – Leśno – Prabuty – Dzieżgoń – Elbląg
Dzień 17: Elbląg – Małdyty statkiem po kanale Elbląskim, powrót na rowerach
Dzień 18: Elbląg – Kałdus k. Chełmna – Bełchatów
Dzień 19: Bełchatów – Sulejów – Siepla Wlk. – Chęciny - Kurozwęki - Rzeszów
Powrót do "Wyprawy"
Powrót do "Rowery"
Back to Travels
Back to "Bikes"